loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

Rozpoczynamy prezentację cyklu artykułów poświęconych działalności polskich schronisk górskich.

Życie, praca w schronisku górskim to nie tylko możliwość obcowania z niepowtarzalną naturą, ale przede wszystkim spore wyzwanie, obfitujące w codzienne i niecodzienne sytuacje. Rozpoczynamy prezentację cyklu artykułów poświęconych właśnie działalności polskich schronisk górskich i o ludziach, którzy tworzą ich niezaprzeczalny klimat. Na początek zapraszamy do Schroniska PTTK Szyndzielnia.

Najstarsze schronisko w Beskidach

Schronisko górskie na Szyndzielni zbudowane w 1897 roku jest najstarszym schroniskiem w Beskidach. Zbudowane jest z kamienia, architekturą nawiązuje do schronisk alpejskich, z charakterystyczną wieżyczką.

- Ciekawostką jest, że w pokoju na wieży zamontowano stację meteorologiczną, na parterze była winiarnia, a nieopodal schroniska znajdowała się skocznia narciarska na której odbywały się zawody w skokach narciarskich. Również niedaleko był trzykilometrowy tor saneczkowy. Schronisko zostało rozbudowane do obecnego kształtu w 1957 - tej rozbudowie zawdzięczamy obecną dużą jadalnię, kamienny taras oraz zaplecze kuchenne – opisują Radosław i Grzegorz Szeja, gospodarze schroniska.

Nie ukrywają, że istotną sprawą - jeśli chodzi o pracę w górach - jest konieczność zakwaterowania personelu.

- Trudno sobie wyobrazić, żeby cały personel codziennie pokonywał dystans do schroniska. U nas większość pracowników korzysta z zakwaterowania i pracujemy cały tydzień, a później tydzień wolnego; po prostu okresowo razem mieszkamy i pracujemy – śmieje się pan Radosław.

Jak dodaje, specyfikiem Schroniska Szyndzielnia jest to, że jest bardzo łatwo dostępne dzięki kolei linowej, więc można powiedzieć, że ilość turystów zimą jest tylko nieznacznie niższa niż latem.

- Zimą zaopatrzenie jest bardziej skomplikowane, za to okolice schroniska zmieniają się w wielki plac zabaw, dzieci spragnione śniegu wjeżdżają z rodzicami kolejką na Szyndzielnię, bo tutaj jeszcze można liczyć na odpowiednie warunki do jazdy na sankach czy lepienia bałwana – opisuje Justyna Synowiec ze Schroniska Szyndzielnia.

fot. Archiwum Schroniska PTTK Szyndzielnia

Logistyczne wyzwanie!

Pracownicy obiektu podkreślają, że zaopatrzenie to jedno z głównych ich zajęć - trzeba się bowiem wykazać dużymi zdolnościami logistycznymi.

- Na pewno zaopatrzenie jest mniej absorbujące, kiedy nie ma śniegu i jest względnie sucho, wtedy zwyczajnie wjeżdżamy z zakupami samochodem terenowym. Zimą to zupełnie inna bajka. Na Szyndzielni mamy szczęście sąsiadować z koleją linową, z której często korzystamy kiedy jest śnieg. Mimo wszystko dostarczenie towaru jest dość czasochłonne, trzeba zrobić zakupy w mieście, zawieźć pod dolną stację KL Szyndzielnia, przeładować je do windy, z windy do wagonika kolejki, a następnie na górze jeszcze raz przenieść wszystko na przyczepę ratraka i po raz czwarty rozładować pod schroniskiem. I tak kilka razy w tygodniu, jeśli pogoda dopisuje i mamy dużo gości – relacjonuje pan Grzegorz.

Niestety, czasem pracownicy schroniska nie mogą w różnych przyczyn skorzystać z kolejki. Wtedy, jeśli śnieg zalega do samego dołu, to zjeżdżają ratrakiem na Dębowiec i tam się przepakowują.

- A i turyści skorzystają w kolejnych dniach z dobrze ubitej ratrakiem drogi – śmieje się współgospodarz schroniska.

- Mówiąc o zaopatrzeniu trzeba też pamiętać o takich sprawach jak opał czy wywóz śmieci. O opale na zimę myślimy już od wiosny. Nasz obiekt jest bardzo duży i zawsze rozkładamy ten zakup na kilka części, a ciężarówka na Szyndzielnię może wjechać tylko przy naprawdę dobrych warunkach meteorologicznych. Śmieci z kolei są produktem ubocznym działalności gastronomicznej, a także w ogóle obecności turystów w górach. Do schroniska niestety nie przyjeżdża śmieciarka i wszystkie odpady musimy zwozić na dół – dodaje pan Radosław.

Pani Justyna przyznaje, że wiele osób ma bardzo romantyczne wyobrażenie o pracy w schronisku - góry, piękne widoki, spacery po pracy.

- Nie da się ukryć, że praca w schronisku ma dużo plusów, również związanych z bliskością natury. U nas na przykład można oglądać wschody słońca nad Kotliną Żywiecką po prostu wychodząc przed schronisko. Natomiast trzeba też mieć na uwadze, że to jest ciężka praca. Z uwagi na system równoważny zmiany to 10-12 godzin; bywają dni, kiedy można na spokojnie pokontemplować widoki za oknem, ale nie brakuje też takich, kiedy pracownicy kuchni oglądają głównie żurek i schabowe, a sami posiłki jedzą "w przelocie" - podkreśla.

Jakie cechy zatem powinien mieć pracownik schroniska?

- Myślę, że ważna jest umiejętność włączenia "nadświetlnej" w okresach wzmożonego ruchu turystycznego, a także gotowość na różnego rodzaju konfrontacje z przyrodą (odśnieżanie, ulewy, kuny, dziki) – odpowiadają zgodnie pracownicy Schroniska PTTK Szyndzielnia.

fot. Archiwum Schroniska PTTK Szyndzielnia

Zawrócić ze szlaku to żaden wstyd!

Praca w schronisku to przede wszystkim praca z ludźmi – wszak po to się je stawia, by schronienie w nich znajdywali ludzie, którzy góry zdobywają. Jednak o turystach, zwłaszcza górskich, można mówić różnie - pasjonaci gór, natury, ale i nieprzygotowani, nieodpowiedzialni...

- Ze względu na bliskość dużego miasta i łatwą dostępność schroniska, pojawia się u nas każdy profil turysty - od górskich wyjadaczy po amatorów pięknych widoków, dla których Szyndzielnia jest najdalej (i najwyżej) wysuniętą dzielnicą Bielska-Białej. I to wszystko jest OK, Cieszymy się, że każdy może tu dotrzeć i posmakować gór bez nadmiernego opuszczania swojej strefy komfortu – mówi pan Grzegorz.

- Często się zdarza, że turyści wychodzą na szlak nie sprawdziwszy uprzednio warunków lub bez odpowiedniego sprzętu, zwłaszcza zimą. Zazwyczaj kończy się to zawróceniem ze szlaku czy dyskomfortem, ale niestety bywają też wypadki w naszych niskich i pozornie bezpiecznych górach. Turyści znają góry w wersji letniej lub zimowo-słonecznej i są później zaskoczeni, że mamy zamieć śnieżną lub nasypie metr śniegu w ciągu doby. Nie unikniemy nagłych zmian pogody w górach (taki ich urok), ale podkreślamy zawsze, że zawrócić ze szlaku w trudnych warunkach to żaden wstyd – podkreśla pan Radosław.

Góry to także miejsce, gdzie bytuje wiele zwierząt. Praca, a więc i życie w schronisku górskim, to także życie w ich pobliżu...

- Na intensywnie uczęszczanych szlakach zwierzęta to rzadkość, unikają takich miejsc lub przemykają nocami. Pod schronisko dzikie zwierzęta podchodzą właściwie tylko z jednego powodu - po jedzenie. Turyści czasami nierozważnie zostawiają jedzenie w okolicy schroniska lub karmią zwierzęta, u nas swego czasu regularnie podchodziły dziki szukać resztek jedzenia między kamieniami – przyznaje pan Grzegorz.

- Dzikie zwierzęta to ani zagrożenie, ani atrakcja - one po prostu są w górach i musimy pamiętać, że to my odwiedzamy ich podwórko, a nie odwrotnie – dodaje pani Justyna.

 

fot. Archiwum Schroniska PTTK Szyndzielnia

Nie dotarli do schroniska! Wystraszyli się niedźwiedzia

Tam, gdzie ludzie, natura, trudne warunki, tam dochodzi do nieoczywistych i niecodziennych sytuacji. Czasem i śmiesznych…

- Kiedyś, wieczorem zadzwonili do nas turyści, których spodziewaliśmy się na nocleg. Poinformowali nas, że nie dotrą do schroniska, bo po drodze spotkali niedźwiedzia i zawrócili. Załączyli zdjęcie na dowód. Rzecz miała miejsce kilka dobrych lat temu, więc jakość fotografii nie była zbyt wysoka, faktycznie majaczyło coś na kształt niedźwiedzia stojącego na tylnych łapach – wspomina pan Radosław.

Dlatego pracownicy schroniska postanowili ostrzec innych turystów i zapostowali na Facebook’u, że w okolicy turyści widzieli niedźwiedzia. Załączyli także trzymane zdjęcie.

- Nastał prawdziwy niedźwiedziowy szał, odbieraliśmy mnóstwo telefonów od turystów zainteresowanych spotkaniami z niedźwiedziem i jeszcze więcej od tych, którzy takiego spotkania chcieliby uniknąć. Lokalne media także zainteresowały się informacją i prosiły o potwierdzenie, gdzie ten niedźwiedź dokładnie grasuje. Nagle znaleźliśmy się w centrum uwagi ze względu na nowego sąsiada. Postanowiliśmy zejść tam, gdzie niedźwiedź był widziany i się rozejrzeć. Zaopatrzyliśmy się sprzęt do odstraszania dzikich zwierząt i ruszyliśmy na rekonesans. Jakież było nasze zdziwienie kiedy okazało się, że „niedźwiedź” to po prostu duża narośl na drzewie, która rzeczywiście po zmroku wygląda niepokojąco – zagadka rozwiązana – śmieje się pan Grzegorz.

Schronisko PTTK Szyndzielnia to również miejsce, gdzie nie tylko można znaleźć schronienie w górach, czy zjeść dobry żurek. W murach obiektu można także posłuchać muzykę – jak to w górach – najwyższych szczytów….

- To ma miejsce tylko w naszym schronisku. Chodzi o koncert Bielskiej Zadymki Jazzowej. Jedyny w Polsce - albo jedyny, o jakim wiemy - pełnowymiarowy koncert w górskim schronisku. Przygotowania ruszają już kilka dni przed wydarzeniem, przede wszystkim musimy przygotować scenę i zaplecze dla koncertu, a także przetransportować sprzęt muzyków do schroniska. Jak dodamy informację, że rzecz ma miejsce zazwyczaj w lutym/marcu, to już wiadomo, że jest to logistyczne przedsięwzięcie. Koncertowali tu wspaniali muzycy, np. Kapela ze wsi Warszawa, w tym roku zagra zespół Yemen Blues. Jest to jedyny dzień w roku, kiedy KL Szyndzielnia działa poza swoimi standardowymi godzinami pracy – uczestnicy koncertu wjeżdżają wieczorem i zjeżdżają w nocy po koncercie. Na górną stację kolejki odprowadzamy ich w otoczeniu pochodni, co dodaje magii całemu pochodowi – opisuje pani Justyna.

Pracownicy Schroniska PTTK Szyndzielni podkreślają, że górskie schronisko to miejsce specyficzne.

- Jesteśmy po to, żeby zapewnić turystom schronienie i ciepły posiłek. Standard schronisk jest turystyczny, bliżej im do hostelu niż 5-gwiazdkowego hotelu - nie należy się spodziewać luksusu, w zamian dajemy kameralną atmosferę i możliwość odpoczynku z dala od zgiełku miasta – podsumowują.

Jak jednak podkreśla pan Grzegorz, mając jakiekolwiek wątpliwości związane z wyjściem w góry, lepiej zrezygnować – na przykład ze spotkania z dzikim zwierzakiem czy ze zdobycia szczytu nawet „100 metrów przed”, niż wpakować się w kłopoty.

- Beskidy to co prawda „niskie” góry, ale nawet tu zdarzają się nagłe załamania pogody, duże opady śniegu i można spotkać dzikie zwierzęta – podkreśla.

Łukasz Razowski

 

 

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci