Zakończenie sezonu letniego
w Jurajskim Klubie Wysokogórskim
czyli I spotkanie sympatyków JKW

Ognisko zostało zorganizowane przez Jurajski Klub Wysokogórski i dzięki życzliwości oraz chęci Duśki i Zbyszka "Ramiego" Wachów odbyło się na ich bajecznej działce. Członkowie i sympatycy klubu zaczęli zjeżdżać się do Rzędkowic już od piątku. Nie obawiając się nocnego mrozu Ewelina, Wojtek, Irek i Jacek spali pod namiotami. Ja dojechałam dopiero wczesnym rankiem w sobotę. Żółte namioty, spadające liście i wschodzące słońce - wyglądało przepięknie. Dzień rozpoczął się od parzenia i degustacji kawy, kiedy nadjechał Mysza z Anią z Gdańska. Po śniadaniu wszyscy udali się pod Skałę Aptekę. Ja w tym dniu kończyłam jeszcze kurs u Zbyszka wiec dołączyłam do nich później. Na Aptece Zbyszek zaprezentował nam wspinaczkę hakową. Zupełnie inna technika jak na kursie. Po prostu profesjonalizm. Wszyscy patrzyli i podziwiali, a Zbyszek piął się w gorę za pomocą kilku ekspresów, haków i dwóch ławeczek, jednocześnie udzielając nam wykładu, za co Zbyszku dziękujemy. Potem zrobiliśmy jeszcze kilka dróg na południowej ścianie Apteki i wróciliśmy do Wachów. Tam rozpoczęły się przygotowania do ogniska. Role były podzielone przez organizatora - Irka. Jedni zbierali patyki, inni rozpalali ognisko, a jeszcze inni zajęli się kuchnią i napojami. Około 19 zasiedliśmy w zwartym kręgu, rozgrzewani przez płomienie ogniska i panującą atmosferę. Po oficjalnym otwarciu spotkania Irek sprawił nam miłą niespodziankę - każdy uczestnik otrzymał klubową koszulkę. Około 20 przyjechał Krzysiu Wielicki z częścią ekipy zimowej wyprawy na K-2 (Z. Terlikowski "Krowa", P. Morawski). Na żywo mogliśmy posłuchać o historiach, przygodach, odmrożonych kończynach, amputowanych palcach, srebrnym bucie Krzyska, a wszystko to przeplatane jego dowcipami. W kręgu, którym utworzyliśmy wokoło ogniska znalazł się również A. Hajzer i Eugeniusz Krajcer, bliski przyjaciel Jerzego Kukuczki, który jak się później okazało znał najwięcej piosenek. Zapraszał nas bardzo na mszę 25.10 na Kubalonce za Jerzego i opowiedział kilka historii ze swojego doświadczenia. Do tego nasza słodka i kochana Duśka zafascynowała nas wyprawami kobiecymi (Eigier, K2). Podzieliła się też cennymi metodami ubioru dla zmarzluchów. Z dziewczynami, które poznałam parę godzin wcześniej (Ewelina, Olka i Ewka) zaczęłyśmy planować zimowy wyjazd w Tatry, a w przyszłości może gdzieś wyżej. Krąg powoli się zacieśniał około 23 zaczęły się śpiewy. Repertuar był różny, każdy miał okazje rzucić tytuł i znaleźć coś dla siebie. To nas połączyło aż do wygaśnięcia ostatniego promyka ognia. Potem nadszedł czas na sen w zimnych i oszronionych namiotach, ale przytuleni do siebie z dziewczynami, nie zmarzłyśmy. Na długo we mnie pozostanie to mile wspomnienie.
Korzystając z okazji bardzo chciałam podziękować: Zbyszkowi za wiedze i mile spędzony czas na kursie, Irkowi za zauroczenie światem wysokich gór, wspinaczki, za spotkanie Was wszystkich będących na ognisku, Wasz uśmiech, radość i entuzjazm.

Tekst: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Zapraszam również na relację fotograficzną (fot. Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.:

Relacja z zakończenia sezonu
- czyli gorący październik.

Niewielka acz dzielna grupka entuzjastów wspinaczki postanowiła w pięknym stylu zakończyc kolejny sezon. Prowodyrem całego przedsięwzięcia o ile mi wiadomo był vice-prezes JKW - niejaki Ireneusz G. w zmowie z panią prezes JKW - czyli Dusią.
Dopisało wszystko; pogoda, nasze nastroje, doborowe towarzystwo, Zbyszka i Dusi nerwy (mamy nadzieje:)), wytrzymały nawet liny i skała na większości dróg (tak przez nas intensywnie atakowanych!).
Magia Rzędkowickich skałek - zwłaszcza skały Apteki jesienią - i ciepło domowego ogniska naszych kochanych Wachów poraz kolejny zadzialały jak magnes. Nie zraziły nas ani zimna skała, ani wiatr, ani mróz, który niejednemu wymalował nos na czerwono, a nocą spedzał sen z powiek (zwłaszcza tym ktorzy preferują spanie pod namiotem o tej porze roku:).
Ale czegoż to się nie robi dla smaku tłuściutkiej kiełbaski z ogniska i butelki zimnego piwka vel winka:). Niektórzy rekordzisci przyjechali nawet znad "pobliskiego" Baltyku!!! Ech... Co Wam powiem to Wam powiem - ale Wam powiem; PIKNIE BYŁO!!!!

Jeszcze dlugo wyjazd ten bedzie w mojej pamięci
Jeszcze niejedna łezka się w oku zakręci
I powiem szczerze:
Ze zawsze będzie warto pokonać niejedną milę
Aby z Wami Kochani spędzic jeszcze jedną taką chwilę!!!

Ps. Klub powinien zorganizować nabór członków uzdolnionych muzycznie - zwłaszcza wokalnie:). Ja składam rezygnacje - podobno mam głos jak Edyta G. kiedy śpiewała hymn narodowy:))).

Tekst: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

W przypadku jakichkolwiek komentarzy lub pytań, podaję adres e-mail Klubu: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub zapraszam na forum dyskusyjne na stronie klubowej.