UWAGA LAWINA !!!
czyli II spotkanie sympatyków JKW

(1)

W ostatnich latach - niestety, za sprawą kilku nieszczęśliwych wydarzeń w górach - w mediach pojawiła się kwestia lawin i związanych z nimi zagrożeń. Mimo dużego zainteresowania tematem, trudno oprzeć się wrażeniu, że problem ten przykuwa uwagę tylko post factum. Wypadki, zwłaszcza z ofiarami śmiertelnymi, są nagłaśniane i roztrząsane przez wiele - mniej lub bardziej kompetentnych osób. Prasa, radio, telewizja lekko ferują wyroki oskarżając a to poszczególne jednostki, a to całego organizacje o brak wiedzy, wyobraźni czy wręcz odpowiedzialności w szeroko rozumianej działalności górskiej. Kiedy jednak zgasną światła jupiterów, uwagę widza przykują inne newsy ze świata, nikt już nie interesuje się problemem, który jest i wymaga rozwiązania. Mianowicie kwestią wiedzy ludzi na temat zagrożenia, jakie niosą ze sobą zima, śnieg i góry. Z mojego (i nie tylko) rozeznania o stanie wiedzy ludzi o zjawisku lawin wynika, że temat wymaga zainteresowania nim wszystkich potencjalnych "górołazów".
Każdy z nas z pewnością pamięta z czasów dzieciństwa kreskówki, na których bohatera przebywającego w górach w pewnym momencie zaczyna ścigać lawina. Jak ona wygląda: jest to mała z czasem powiększająca swe rozmiary kula pędząca po stoku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby inteligencja bohatera na to pozwalała, mógłby z łatwością uciec przed tą niewielką masą śniegu. Choć niektórym może wydać się to nieprawdopodobne taki obraz lawiny, zakorzeniony gdzieś głęboko w świadomości towarzyszy wielu ludziom przez całe życie. Stąd częste pytania o to, czy ten lub inny nie mogli uciec przed grożącym im niebezpieczeństwem? Czy nie mogli po spadnięciu z lawiną, niczym bajkowa Myszka Miki, wygrzebać się ze śniegu i nadal podążać obraną drogą? Brzmi to może zabawnie - ale takie są fakty.
Oczywiście osoby lepiej obeznane ze śniegiem i górami mają większą świadomość zagrożenia, jakie niesie ze sobą zima. Niemniej jednak i tak większość z nas opiera swe decyzje o wyruszeniu lub nie na ośnieżony szlak na stopniach zagrożenia lawinowego podawanego w komunikatach górskich służb ratowniczych. Nie wiemy, że to co mówią nam GOPR-owcy jest tylko ogólną wskazówką, która informuje nas raczej nie o tym na ile droga jest bezpieczna, ale o ty na ile jest niebezpieczna. Zagrożenie lawinowe wycenione na dwa, nie mówi, że lawina nie zejdzie, ale jakie jest prawdopodobieństwo tego, że spadnie.
Biorąc pod uwagę powyższe Jurajski KW w dniach 28-29.02.2004 r. w Rzędkowicach zorganizował spotkanie pod hasłem "Uwaga Lawina!", na które w roli prelegentów zostali zaproszeni: Wojciech Bartkowski (straszy instruktor Ratownictwa Wysokogórskiego GOPR, wieloletni członek Grupy tatrzańskiej GOPR, były szef wyszkolenia i naczelnik, obecnie, szef Służby Śniegowo-Lawinowej GOPR) i Jakub Radliński (straszy instruktor Ratownictwa Górskiego GOPR, odpowiedzialny za Służbę Śniegowo-Lawionową w Grupie Podhalańskiej GOPR). Pierwszy dzień spotkania został przeznaczony na wykłady połączone z pokazami slajdów poświęconych zagadnieniom rodzajów i form śniegu, procesom powstawania lawin i możliwościom praktycznej oceny tegoż zagrożenia.
Pokrywa śnieżna - wbrew naszym intuicyjnym odczuciom - nie jest jednorodną strukturą. Kolejne warstwy śniegu spadające na glebę są poddawane wielorakim wpływom czynników atmosferycznych; same także wzajemnie na siebie oddziałują. Eksperci na podstawie analizy przekroju warstwy śniegu mogą określić jakie warunki pogodowe ukształtowały w określonych odcinkach czasu dane warstwy śniegu. W tym miejscu nie możemy dokładnie opisać wszystkich tych procesów i wynikających z nich zmian w strukturze warstwy śniegowej. Zainteresowanych odsyłamy do "NPM. Magazyn turystyki górskiej" nr 1, styczeń 2004r. - artykuł zatytułowany "Co w śniegu piszczy" autorstwa W. Bartkowskiego i J. Radlińskiego (obaj panowie przygotowują obecnie obszerną publikację poświęconą właśnie zagadnieniom śniegu i procesom powstawania lawin). Warto jednak zwrócić uwagę na klika podstawowych kwestii, które na spotkaniu poruszyli pan Wojtek i Jakub.
Ponad 90% wypadków związanych z lawinami jest wywoływanych przez człowieka. Przed wyruszeniem na obraną drogę oraz w trakcie jej odbywania warto dokonywać analizy warstwy śniegowej grubości około 1,5 m (analiza głębszych warstw nie jest dla turysty niezbędna ze względu na fakt, iż nacisk wywierany przez pojedynczego człowieka praktycznie nie wnika głębiej). Podczas analizy śniegu należy zwrócić szczególną uwagę na jego słabe warstwy - np. szreń (może stanowić doskonałe podłoże poślizgowe dla wyższych warstw późniejszego śniegu), szron (jego duże kryształy ze względu na słabe związanie także mogą łatwo wywołać lawinę), czy lekki suchy śnieg (przykryty warstwą mokrego ciężkiego śniegu nie wiąże się z nim dobrze i na miejscu może powstać warstwa zwiększająca niestabilność całości). Prezentowany był jeden z wielu testow do wykonania w marszu na sprawdzenie stabilności poszczególnych warstw śniegu - wycięcie kwadratu śniegu i nabranie go na łopatkę lawinową. Łopatkę stopniowo przechyla się w jednym kierunku jednocześnie stukając w jej spód pięścią. W ten sposób można prześledzić, jak zachowują się poszczególne warstwy śniegu poddane dodatkowym obciążeniom.
Niemniej ważne od oceny warstwy śniegu jest określenie zagrożenia lawinowego ze względu na ukształtowanie terenu. Najwięcej lawin spada ze stoków o nachyleniu 30o - 45 o. Takie miejsca sprzyjają gromadzeniu się śniegu, ale jednocześnie umożliwiają jego ześlizgiwanie się. Ponadto wszelkiego rodzaju żleby (nawet przy niskim zagrożeniu lawinowym) mogą być bardzo niebezpieczne. Przyglądając się ukształtowaniu terenu warto także zwrócić uwagę na występującą wokół roślinność. Obecność młodych (lub całkowity brak) drzewek pośród starego drzewostanu może sugerować, że wkraczamy na naturalny tor spadania lawin. Warto więc podczas wędrówki uważnie przyglądać się otaczającej nasz przyrodzie.
Jednakże nawet wytrawni znawcy śniegu nie są w stanie przewidzieć każdej spadającej lawiny. Wielu wybitnych taterników, ratowników, ludzi gór zginęło pod zwałami śniegu. Dlatego zima w górach warto być przygotowanym na tego typu wypadki: można być zarówno ofiarą, jak i wybawcą. Wybierając się na wędrówkę każdy uczestnik wyprawy powinien mieć ze sobą łopatkę lawinową i sondę - tak, aby w razie konieczności móc jak najszybciej udzielić pomocy poszkodowanemu. Jak w wielu dziedzinach życia, także i w górach technika przychodzi nam z pomocą. Tak zwane piepsy (elektroniczne detektory lawinowe) umożliwiają szybkie odnalezienie ofiary. Ich użycie wymaga jednak pewnej wprawy, o czym uczestnicy spotkania Jurajskiego Klubu Wysokogórskiego mieli okazję przekonać się osobiście. W niedzielę bowiem odbyły się zajęcia w terenie, podczas których można było wypróbować działanie tych urządzeń, zanalizować strukturę śniegu (warunki jak na Jurę były ku temu odpowiednie), czy sprawdzić jak odróżnić za pomocą detektora lawinowego człowieka od innych przedmiotów zasypanych w lawinie. Teoria teorią, ale praktyki i tym razem nic nie mogło zastąpić.
Dodatkową atrakcją wycieczki w skałki było pokaz wspinaczki w skałkach w warunkach zimowych. Zbyszek Wach - znawca i propagator szeroko rozumianej turystyki w Jurze Krakowsko - Częstochowskiej poprowadził drogę przy użyciu czekanów i raków. Chętnych do powtórzenia jego wyczynu (zwłaszcza wśród mniej zaawansowanych w tej dziedzinie kolegów) było wielu. A radość po szczęśliwie ukończonej drodze - ogromna.
Dwudniowe spotkanie Jurajskiego KW udowodniło przede wszystkim, że zainteresowanie tematem lawin jest ogromne. W sumie przybyło około czterdziestu osób, które z prawdziwym zainteresowaniem wysłuchały siedmiogodzinnego wykładu Kuby i pana Wojtka (zainteresowanie to było tak ogromne, że za wyjątkiem jednej piętnastominutowej przerwy nie pozwolono prelegentom na choćby chwilowe opuszczenie sali!) Niedzielne zajęcia praktyczne pozwoliły na zetknięcie się z najnowszymi sprzętem i technikami poszukiwania zasypanych w lawinie. Jednakże spotkanie to przede wszystkim większości z nas uzmysłowiło jak skomplikowanym, jak ważnym i interesującym jest proces powstawania lawin. Pokazało stan naszej niewiedzy, konieczność zgłębienia tematu ala własnego bezpieczeństwa. W ciągu dwóch dni nie jest możliwe przekazanie wystarczającej ilości wiedzy dotyczącej lawin. Jest jednak możliwe rozbudzenie ciekawości tematem i to panu Wojtkowi i Kubie udało się znakomicie.
W tym miejscu pragnę w imieniu członków i sympatyków Jurajskiego KW oraz swoim własnym jeszcze raz gorąco podziękować Wojciechowi Bartkowskiemu i Jakubowi Radlińskiemu za przybycie, ogromne zaangażowanie, czas i siły włożone w przygotowanie i przeprowadzenie zarówno części teoretycznej jak i praktycznej spotkania. Dziękujemy także za sympatyczne spotkanie towarzyskie w jakie przerodził się sobotni wieczór spędzony przy ognisku.
Dziękujemy GOPR za wypożyczenie na spotkanie naszego klubu sprzętu ratownictwa lawinowego.

Tekst: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

(2)
Lawiny czyli po jaką cholerę ja się pcham zimą w te góry ....

Z pracy urwałem się pół godziny wcześniej niż normalnie, wskoczyłem do samochodu i pognałem do domu.
"Aniu już jadę, będę ok. 17". Po drodze zatankowałem i po 50 minutach byłem przed domem. Zapakowaliśmy nasze rzeczy (przezornie spakowane dzień wcześniej) i ok. 18.00 ruszyliśmy w drogę. Arek którego mieliśmy zabrać ze sobą nie zdążył wrócić w delegacji i umówiliśmy się, że dotrze pociągiem do Zawiercia, skąd go odbierzemy następnego dnia.
Byłem nieco zmęczony po pracy, więc poprosiłem żeby Ania prowadziła. Próbowałem trochę przysnąć, ale po 70 km pojawiła się bardzo gęsta mgła i musiałem usiąść za kółkiem. Całe szczeście niebawem mgły się skończyły i jechaliśmy bez przeszkód dalej. Około 23.00 byliśmy w Łodzi, by o 24.00 dotrzeć do Częstochowy, skąd po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w ostatni etap podróży. Im dalej na południe tym cięższe warunki panowały na drodze. Kiedy opuściliśmy krajową "1", ze względu na zalegający śnieg nie było już mowy o szybkiej jeŸdzie, więc spokojniutko toczyliśmy się dalej i o 1.30 dotarliśmy do Rzędkowic. Zaparkowałem na terenie Jurajskiego Centrum Wspinaczki i Rekreacji, przygotowałem spanie dla Ani w samochodzie, wziąłem swój śpiwór, karimatę i płachtę biwakową, udeptałem sobie miejsce w śniegu i też położyłem się spać.
Wstałem rano ok. 07.00, zebrałem swoje manatki i poszedłem do samochodu. Po długich pertraktacjach nakłoniłem moją małżonkę do wychylenia nosa ze śpiworka. Zabraliśmy jedzonko i z zamiarem przygotawania sobie śniadania ruszyliœmy do domu Danusi i Zbyszka Wachów, w którym mieści się JCWiR oraz siedziba Jurajskiego KW, pod egidą którego cała impreza się odbyła.
W sali służącej w zależności od potrzeb za jadalnię, salę wykładową lub klubową przywitał nas Zbyszek Wach i zakwaterował w pokoju zamieszkiwanym już przez Marka. Po krótkiej prezentacji przystąpiliśmy do przygotowywania śniadania. Zanim śniadanie było gotowe zadzwonił Arek, że dojeżdża do Zawiercia. Wsiadłem więc do samochodu i po 40 minutach już cała nasza trójka w komplecie mogła zasiąść do śniadania.
Chwilę później zszedłem na dół gdzie spotkałem Irka - osobę, za której przyczyną cała impreza się odbyła.Od niego dowiedziałem się, że czwórka naszych znajomych - Ola, Ewa, Jacek i Wojtek są pod skałą Apteką. Zabrałem Anię i Arka i ruszyliśmy. Jechaliśmy z 5 minut przez przepięknie pogrążoną w zimowej scenerii Jurę, zaparkowaliśmy samochód w najbliższym miejcu gwarantującym możliwość wyjazdu bez konieczności korzystania z pługu, spychacza i plutonu ludków z łopatami, po czym ruszyliśmy w skały. Dotarliśmy na miejsce gdzie zastaliśmy Wojtka haczącego radośnie na jakiejś mocno zaśnieżonej i zalodzonej III, asekurowanego prze Olę i przyglądających im się Ewę i Jacka. Po serdecznym powitaniu wyjąłem swój szpej i zacząłem naukę osadzania tricamów (sprawa okazała się być w cale nie banalna). Po chwili dołączyli do mnie Arek i Jacek próbując własnych sił z opornym metalem. Około 12 Irek zadzwonił, że będący gwoździem programu wykład o lawinach rozpocznie się o 13. Pół godziny później stwiedziliśmy, że czas nawyższy się zbierać, wzięliśmy manatki i tym razem w 6 osób ruszyliśmy do samochodu. Jedynie Wojtek uznał że dla niego perspektywa wspinaczki jest zbyt kusząca w stosunku do wykładu o lawinach i pozostał w skałach.
Gdy dotarliśmy do Rzędkowic wykład już trwał, więc wbiegliśmy dośrodka starając się robić jak najmniej zamieszania, co było o tyle trudne że musielśmy przemaszerować pomięszy referujacym Kubą Radlińskim z GOPR, a widownią. Po chwili wywołane przez nas zamieszanie było zakończone i wykład rozpoczął się od nowa.
Tematem wykładu jak i całym tematem przewodnim spotkania były lawiny i zagrożenia z nimi związane. Nie czuję się na siłach poruszać kwestii merytorycznych szczegółowo, więc jedynie wymienię główne wątki i zagadnienia.
W pierwszej kolejności Kuba omówił przemiany zachodzące w śniegu od momentu gdy spadnie na ziemię. Dowiedzieliśmy się co się z nim dzieje w miarę upływu czasu i w zależności od warunków temperaturowych. Jedną z najistotniejszych informacji jest to, że przy dużych mrozach w śniegu zachodzą przemiany powodujące tworzenie się dużych kryształów słabo związanych z sobą i odpowiedzialnych za powstanie warstwy poślizgowej (gdy różnica temp. przekracza 1C na 10cm śniegu). Ponadto w przypadku pogodnych i zimnych dni na powierzchni śniegu osadza się szron, który po przykryciu świeżą warstwą puchu może być "słabym ogniwem" pomiędzy warstwami pokrywy śnieżnej odpowiedzialnym za naruszenie jej stabilności przy niewielkim nawet obciążeniu.
Następnie omówił rodzaje śniegu w zaleśności od jego gęstości, zawartości powietrza i wody, z uwzględnieniem masy 1m3 i wpływem jaki to ma na możliwość uwolnienia się zasypanego człowieka.
Kolejnym tematem były zagrożenia związane z terenem i zmienność pokrywy śnieżnej w różnych klimatach (morskim, umiarkowanym i kontynentalnym).
Po tym przyszła pora na różnorodne testy lawinowe, metody wykonywania profili śniegu i wysnuwania wniosków na ich podstawie co do stabilności pokrywy oraz uproszczone metody oceny zagrożenia lawinowego. Kolenym punktem było wyposażenie umożliwiające odnalezienie osoby zasypanej oraz różne wynalazki, których celem jest zwiększenie szans na przeżycie w przypadku porwania przez lawinę, a więc systemy recco, piepsy lawinowe, sondy i łopaty lawinowe, plecaki ABS, avalungi itp. Omówione zostało zachowanie w terenie zagrożonym oraz postępowanie w przypadku porwania przez lawinę kogoś "na naszych oczach". Następnie przedstawionych zostało kilka wypadków lawinowych wraz ze szczegółowym omówieniem przyczyn i przebiegu oraz kwestie psychologi i podejścia człowieka do zagadnienia zagrożenia lawinami.
Dość powiedzieć, że wykład zakończył się grubo po 20.00 i jeżeli zapamiętałem 1/3 tego co było powiedziane, to naprawdę nieŸle. Podstawowe wrażenie, czy też wniosek jaki nasunłą mi się po wykładzie było takie, że :"Po jaką cholerę ja się pcham zimą w te góry, skoro przy moim poziomie wiedzy i doświadczenia mogę równie dobrze rzucać kostką w celu oszacowania zagrożenia" :-(((. Po wykładzie wszyscy rzucili się na jadło w celu przygotowania kolacji, a nstępnie odbyło się ognisko z pieczeniem kiełbasek, piwem, winem i zabawą do późna. Niestety cała nasza Trójmiejska trójka, ze względu na słabo przespaną noc, udała się szybko na spoczynek.
Następnego dnia wstaliśmy wcześnie, gdyż na 9.00 przewidywany był wymarsz pod górę Aptekę. Zapakowaliśmy się do samochodów i wyruszyliśmy. Jedynie Zbyszek Wach odmówił korzystania z dobrodziejstw cywilizacji i pomknął na biegówkach. W Podlesicach okazało się, że droga wiodąca pod skały jest nieprzejezdna, więc zaparkowaliśmy w miarę możliwości nie tarasując drogi i dalej kontynowaliśmy już na piechotkę. Po półgodzinnym marszu dotarliśmy pod skały i rozpoczęła się praktyczna część wykładu. W pierwszej kolejności wykonaliśmy przekrój śniegu (dość mizerny, bo pokrywa miała tylko ok 30 cm ;-) ), potem pomierzyliśmy rozkład tempertaur w pokrywie śnieżnej (jeżeli różnica temperatur jest więsza niż 1C na 10cm, to tworzą się duże łamliwe kryształy śniegu, w innym wypadku warstwy wiążą się miedzy sobą). Następnie za pomocą lupy i specjalnej płytki rozpoznawaliśmy rodzaje śniegu w pokrywie. Na koniec odbyła się lekcja praktyczna wykorzystania pipsów lawinowych. Każdy z nas mógł wziąć pipsa, przestawiæ go na odbiór i spróbować namierzyć drugiego pipsa ustawionego na nadawianie. Trzeba przyznać, że urządzenie jest rewelacyjne, choć niestety cena studzi troszkę mój zapał. Szkoda że nie ma w Polsce wypożyczalni w której można by wypożyczyć urządzenie idąc w góry.
Po zakończeniu zajęć lawinowych nasi goście z GOPR pożegnali się i odjechali, zaś my mieliśmy okazję spróbować zimowej wspinaczki. Wskoczyłem najszybciej jak potrafiłem w uprząż, przypasałem raki pożyczyłem dwie dziaby, związałem liną ze Zbyszekiem Wachem i ruszyliśmy pod ścianę. Zbyszek prowadził osadzając przeloty, ja asekurowałem. Po założeniu górnego stanowiska ruszyłem zbierając przeloty. Droga była prosta, ale wrażenia niesamowite. Po dotarciu na szczyt zeszliśmy bezpieczną ścieżką z drugiej strony skałki. Następnie oddałem swoją uprząż i raki Arkowi, który szybko się ubrał i dołączył na trzeciego do zespołu, który właśnie przygotowywał się do wspinaczki. Przeszedł bez przeszkód i bezpieczną drogą dotarł na dół, gdzie spakowaliśmy nasze rzeczy i ruszyliśmy do samochodu. Pojechaliśmy do Rzędkowic, spakowaliśmy rzeczy, przebraliśmy się pożegnaliśmy z gospodarzami i przyjaciółmi, zabraliśmy Daniela z Chojnic, któremu aż do Tczewa było z nami po drodze i ok. 15.30 ruszyliśmy do domu.
Droga powrotna była fatalna - do Łodzi panowały bardzo ciężkie warunki uniemożliwiające szybkął jazdę. Na całe szczęście za Krośniewicami jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki śnieg znikł i wyłonił się czarny suchy alfalt, pozwalając nam znacznie zwiększyć tempo i dzięki temu już ok. 2.00 byliśmy w Gdańsku.
Na koniec bardzo chciałbym podziękować gospodarzom i oraganizatorom za trud włożony w przygotowanie spotkania (głeboki ukłon dla Irka), Kubie Radlińskiemu za jego wkład i wszystkim uczestnikom za wspaniałą atmosferę podczas spotkania. Ponadto moje osobiste podzękowania dla Zbyszka Wacha za moją pierwszą zimową wspinaczkę.

Ukłony Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Zapraszam również na relację fotograficzną (fot. Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.:

W przypadku jakichkolwiek komentarzy lub pytań, podaję adres e-mail Klubu: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub zapraszam na forum dyskusyjne na stronie klubowej.