Powstałe w 1909 roku Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nigdy dotąd nie doczekało się tak wyczerpującego opisu swojej działalności, jak w wydanej w 2018 roku książce Beaty Sabały Zielińskiej „TOPR. Żeby inni mogli przeżyć”. To opowieść nie tylko o historii TOPR-u, ale o samych jego członkach, ich rodzinach, trudnych decyzjach i trudnościach, a którymi muszą walczyć, by na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawić się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzonym...

Do tej pory mogliśmy przeczytać dokładne opisy akcji ratunkowych wraz z refleksjami autora w wydawanej wielokrotnie książce nieżyjącego już niestety ratownika i naczelnika TOPR Michała Jagiełły p.t. „Wołanie w górach”. Pojawiały się również krótsze opisy działalności pogotowia, filmy przygotowane przez TOPR mówiące o górskich zagrożeniach i pokazujące jak przygotować się do górskiej działalności w lecie i zimie, czy też skądinąd bardzo ciekawy film „Na każde wezwanie naczelnika”, pokazujący wiele elementów pracy toprowców.

ksiazkatopr0811
Archwium

Muszę przyznać, że dla mnie książka B. Sabały – Zielińskiej jest niejako rozwinięciem poszczególnych części tego właśnie filmu, ale też oczywiście zostają poruszone przez autorkę zupełnie nowe wątki. Na blisko 350 stronach swojej książki autorka bardzo dokładnie kreśli charakterystykę pracy i misji TOPR-u, ale również mocno zagłębia się w szczegółowe ukazanie nam cech osobowości samych ratowników i poprzez wywiady z nimi i godziny spędzone podczas obserwacji ich pracy z bliska, rzeczywiście bardzo dużo czytelnikowi przekazuje.

To wielka zaleta, a zarazem cecha wyróżniająca tą pozycję na tle wcześniejszych prób pokazania tego wszystkiego co wiąże się z ratownictwem w Tatrach, że mamy możliwość mocnego wczucia się w trud pracy ratowników. Opisy akcji ratowniczych są bardzo sprawnie przeplatane z odczuciami samych ratujących, o których sami opowiadają.

Przychodzi mi od razu na myśl akcja ratownicza pod Szpiglasową Przełęczą, kiedy ratownicy po kolei odkopują swoich kolegów zasypanych przez wtórną lawinę i mówią jak to wyglądało z ich perspektywy. Kiedy czekali na pomoc…

Hart ciała i ducha, wychodzenie w góry na akcje w warunkach, kiedy inni z nich uciekają, ciągłe i ciężkie szkolenia i egzaminy, praca w ogromnym stresie i częstym zagrożeniu życia, całkowite zaufanie do kolegów w zespole, w którym działają w idealnej koordynacji to cechy ratownictwa i ratowników TOPR. Czytelnik może się dowiedzieć m.in., że każdy ratownik TOPR niezależnie od tego czy jest świetnym wspinaczem, narciarzem, grotołazem czy nurkiem, musi znać się dobrze na wszystkich dziedzinach ratownictwa w Tatrach i z każdej z tych dziedzin musi się szkolić. Umiejętności i przygotowanie kondycyjne wszystkich aktywnych ratowników są na bieżąco sprawdzane i nie dopuszcza się do ratowania tych, którzy nawet już będąc ratownikiem, w pewnym momencie nie spełniają wysokich wymagań.

Oprócz opisu specyfiki ratownictwa ścianowego, lawinowego, śmigłowcowego, jaskiniowego, nurkowego, medycznego i przytoczenia takowych akcji ratowniczych, poznamy również inne aspekty pracy ratowników, jak choćby trudną konieczność pogodzenia tak intensywnej i niebezpiecznej działalności z ich życiem rodzinnym. Co ciekawe dostajemy też możliwość wysłuchania relacji członków rodzin ratowników, którzy nierzadko w ogromnym stresie oczekują na ich bezpieczny powrót z Tatr, a czasem niestety muszą pogodzić się z ich śmiercią w górach… Sama statystyka mówiąca o tym, że praktycznie nie ma ratowników TOPR, którzy chociaż raz nie zostali zasypani przez lawinę, bardzo dużo mówi…

Wiele może uzmysłowić sobie również ktoś, kto może myślał, żeby wstąpić do TOPR. Autorka bardzo dokładnie kreśli wymagania jakie musi spełnić ten, kto marzy, by zostać toprowcem. Pomijając aspekty związane z samym przygotowaniem kondycyjnym i technicznym, świetnie pokazuje jakie obciążenie psychiczne muszą znieść ratujący w skrajnych warunkach, oglądający często ludzi i ludzkie zwłoki w stanie potwornie zmasakrowanym, a jednocześnie muszący zachować zimną krew i dodatkowo działać szybko i sprawnie przy takim obciążeniu. Wiele też poświęca temu, że to co robią ratownicy i jakie podejmują w tych bardzo trudnych momentach decyzje jest bacznie obserwowane i natychmiast analizowane i bezceremonialnie oceniane przez media. Możemy się dowiedzieć jak trudne decyzje, podobne do tych jakie podejmuje się w sterylnych warunkach w szpitalach podczas operacji, muszą podejmować ratownicy wisząc np. w ścianie podczas śnieżycy i próbując ocalić komuś gasnące życie…

Poznajemy również ciekawą historię TOPR ze szczególnym uwzględnieniem rozwoju nowych technik ratowniczych, które nierzadko zderzały się z niekoniecznie przychylnym spojrzeniem starszego pokolenia ratowników. Dowiadujemy się o trudnej drodze jaką musiały przebyć nieliczne w gronie TOPR-owców kobiety, jak również poznajemy cierpki smak rzeczywistości -nazwijmy to finansowej - w jakiej musi się odnaleźć ta doskonale przygotowana i predysponowana do najcięższych górskich akcji grupa ratowników.

A sami ratownicy nie lubią poklasku i wręcz krzywią się kiedy nazywa się ich „rycerzami niebieskiego krzyża”. Na ręce naczelnika od ponad stu lat składają przysięgę „Dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów jestem, na każde wezwanie Naczelnika lub jego Zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie odpowiednio na wyprawę zaopatrzony {…} w celu poszukiwań zaginionego i niesienia mu pomocy” - której słowami zaczyna się ta znakomita książka Beaty Sabały – Zielińskiej – i wychodzą w Tatry zawsze gotowi pomóc tym, którzy tej pomocy potrzebują.

Maciej Bajgrowicz