Tatrzański Park Narodowy opublikował na swojej stronie kolejny artykuł z cyklu "Lektura na weekend". Polecamy artykuł autorstwa dr Pawła Skawińskiego, dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego pt. "Trzeba odwagi, aby nie walczyć", odnoszący się do problemu schnących tatrzańskich lasów. Jednocześnie zachęcamy do wgłębienia się w ten temat, który wyczerpująco omówiony został na łamach najnowszego numeru kwartalnika "Tatry".

 

Trzeba odwagi, aby nie walczyć...

Nie mam żadnych wątpliwości, że korniki i świerki są pełnoprawnymi mieszkańcami Tatr. Skoro tak, to relacje między nimi są kwestią naturalną. Zmiany liczebności populacji zjadanej (świerki) i populacji zjadającej (korników) kształtują się jednak inaczej niż w układzie ofiary i drapieżcy, np. jeleni i wilków. Wzrost liczby tych ostatnich powoduje przetrzebienie jeleni, to z kolei skutkuje zmniejszeniem liczby drapieżników, a w konsekwencji wzrostem liczby jeleni.
W lasach górskich nigdy nie zabraknie pokarmu dla korników. Nie jest możliwe, aby te owady „zjadły” wszystkie dorosłe świerki, a następnie umarły śmiercią głodową. Nie stanie się tak z dwóch powodów. Po pierwsze korniki atakują zazwyczaj świerki osłabione, liczące ponad 80 lat. Po drugie, mimo niewyczerpanej bazy pokarmowej po kilku latach gradacji spada liczba korników na skutek działania ptaków i owadów drapieżnych, pasożytów, owadobójczych grzybów, a także w efekcie niesprzyjających warunków pogodowych, zimna, opadów i wiatru. Gradacja kornika w Dolinie Białki w latach 1992–1997 trwała tyle samo po stronie polskiej i słowackiej, mimo że w TPN nie stosowano żadnych specjalnych zabiegów, a w TANAP-ie toczono prawdziwą batalię (drzewa pułapkowe, zapory z pułapek feromonowych, wycinanie zasiedlonych świerków). Potwierdza to słuszność zasady nieingerowania w procesy przyrodnicze w strefie ochrony ścisłej.

Natomiast metody ograniczania gradacji kornika na obszarach ochrony czynnej oceniane są bardzo różnie. Usuwanie zaatakowanych świerków często budzi sprzeciw. Trudno pogodzić się z tym, że w parku narodowym, gdzie nie można zejść ze szlaku, widzimy ścinkę, korowanie i transport drewna. Łatwo zauważyć drastyczne obrazy, prawie nikt nie dostrzega działań miękkich – wysadzania jodły i buka w miejscu rozpadających się sztucznych lasów świerkowych. Na przemianę dolnoreglowych świerczyn w lasy bukowo-jodłowo-świerkowe trzeba czekać długo. Pierwsze efekty przebudowy rozpoczętej przez TPN czterdzieści lat temu można zobaczyć, jadąc z Zazadni na Wierch Poroniec, a zwłaszcza zjeżdżając na Łysą Polanę.

Dla mnie największym dylematem jest to, czy działania zmniejszające w strefie ochrony czynnej liczebność kornika i jego bazę pokarmową są skuteczne. Czy czekać na warunki pogodowe niesprzyjające rozwojowi kornika, czy raczej stosować się do pragmatyki leśnej? Na takie pytanie nie ma odpowiedzi, nie mamy bowiem dwóch porównywalnych obszarów o odmiennych sposobach traktowania problemu kornika i świerczyn. Sądzę jednak – szanując ideę ochrony przyrody – że w przypadku wątpliwości należy raczej zawierzyć przyrodzie niż naszym wyobrażeniom o słuszności i skuteczności ingerowania w proces rozpadu lasów świerkowych w Tatrach.

Obecnie realizujemy wypracowane przez lata zasady i zatwierdzone przez ministra środowiska zadania ochronne uwzględniające w strefie ochrony czynnej walkę z kornikiem. Ale w przyszłości potrzebna będzie odwaga, by w nowym planie ochrony Parku wycofać się z pewnych kanonów obowiązujących dzisiaj. A może warunki pogodowe oraz mechanizmy rozwoju populacji szybciej ułatwią nam wycofanie się z pola walki?

 
Paweł Skawiński
dyrektor TPN, doktor nauk leśnych

 
Najnowsze "Tatry" do kupienia w księgarni TPN.