Kolejny dzień wspinaczkowy udało nam się spędzić zgodnie z wcześniejszym założeniem. Przy pisaniu relacji w dniu restowym podjęliśmy decyzję, aby zrezygnować z prób na „Szatach” gdyż nie rokują sukcesu nawet w dłuższej perspektywie. Jeśli uda nam się sprawnie pokonać dwie pozostałe drogi wrócimy ponownie na „Szaty”.

end-of-silence-m-1

Feuerhrndl

Jednak zanim wyruszymy z plecakami pod End of silence musimy cofnąć się w czasie. Podczas przerwy między próbami w Wilder Kaiser na resta jedziemy pod ścianę Feuerhondl by zlokalizować podejście pod ścianę. Chcemy uniknąć niepotrzebnego błądzenia. Dostajemy namiary od Maćka jednak nie wyjaśniamy sobie ważnej kwestii: mamy podchodzić szlakiem którego nie ma na mapie, a wędrujemy istniejącym. Charakterystyczne punkty opisywane przez kolegę się zgadzają lub chcemy wierzyć, że tak faktycznie jest. Po około 2 godzinach marszu powinniśmy być pod ścianą a jesteśmy… w lesie  Okazało się, że mieliśmy skręcić z głównej drogi już po 5 min marszu od parkingu!!! Dobrze, że szliśmy na lekko…Dzień ten był bardzo ważny, przygotował nam grunt pod uporanie się z całą logistyką na miejscu.

Po wizycie w kafejce internetowej kierujemy się w stronę niemieckiej granicy. Docieramy na miejsce pod wieczór. Gotujemy masę jedzenia. Potrzebujemy napchać żołądki po brzegi – przez 2 dni będziemy się żywić batonikami i wodą. Pakujemy plecaki gratami i zaczynamy żmudne podejście. Po ponad 2 godzinach docieramy pod nasz biwak na półce skalnej. Stąd mamy już tylko 30 min pod start drogi. Noc spędzona w tym miejscu nie należała do komfortowych. Przerzucamy się z boku na bok i zapadamy raczej w drzemki niż regularny sen. Może to dziwne ale po takiej nocy wstajemy już zmęczeni, a przed nami 12 godz akcji w ścianie.

end-of-silence-m-2

Na szczycie Fleischbanka, czyli top Kaisers Neue Kleider

Po 8 zaczynamy wspinaczkę. Pierwszy wyciąg 7a+ przypada mojej osobie. Pierwsze spostrzeżenie to duże odległości między spitami – jest naprawdę lotnie. Kolejne to formacje – szare płyty, piony, co za tym idzie nieewidentne chwyty, a na dodatek skała ma nie najlepsze tarcie. Oczywiście kompletny brak magnezji wydaje się oczywisty. Na drugim wyciągu 6c zmiana na prowadzeniu. Raczej zaskoczył nas pozytywnie dobrym obiciem. Spodziewaliśmy się, że jak będzie 1 spit to już będzie dobrze,a było ich kilka. Następny to piękne zacięcie za 6a+ ubezpieczone starymi hakami. Pomiędzy nimi siadają mechaniki więc jeśli zaczyna zgrzewać głowę można coś na szybko osadzić. Wątpliwa jest trochę wycena tego wyciągu, podobnie jak następnego. W przedziale 6a-a+ poruszają się początkujący wspinacze, a nie wyobrażam sobie by takie osoby poradziłyby sobie z tymi wyciągami. Pierwszy na którym odpadam to 7b+ w połogiej płycie. Sporo czasu musiałem poświęcić na to by dojść do tego którędy idzie droga. Robię ten wyciąg z 2 blokami. Bardziej przypomina VI.4+ niż 7b+.

end-of-silence-m-3

W ścianie End Of Silence

Po tym odcinku znajduje się półka na której można posiedzieć, zjeść batona, odlać się itd. Teraz czas na trudniejszą, drugą połówkę. Zaczyna Jaca sprawnie dochodząc do ostatniego ekspresa wyciągu. Od niego do zjazdu jest ok 6 metrów i na tym terenie jest główna trudność 7c+. Zaliczył kilka sporych lotów i potrzebuje zmiany by mięśnie i głowa odpowiednio się schłodziły. Dociągam się po linie do spita i przedzieram się do zjazdu. Ryk radości, udało się przejść i będzie można na spokojnie zapatentować kluczowy odcinek z wędki.

Kolejny wyciąg to 7b obite bardzo oszczędnie. Dojście do 1 spita to ok 8 metrowe wyjście bezpośrednio nad stanowisko z przewinięciem się przez kant. Wiedzieliśmy, że będzie to psychiczny wyciąg – czytaliśmy relację Konrada i Mara z ich przejścia. Zresztą zgraliśmy ją sobie na telefon i przed każdym wyciągiem czytaliśmy w skupieniu. Udaje mi się przejść tą długość w pierwszej próbie ale czułem się bardziej jakbym robił mocna 8a a nie 7b :)

Docieramy do najtrudniejszych 2 odcinków: 8b i 8b+. Jaca wbija się w ten pierwszy, coś tam rzeźbi, jakieś pojedyncze ruchy robi. Mówi, że jedno miejsce jest hard corowe i nie ma pomysłu jak go zrobić. Nie ma się co dziwić, jesteśmy już 9 godzin w ścianie i powoli zaczyna brakować sił. Ja z kolei zapoznaje się z tym drugim. Też coś tam rzeźbię, robię sekwencję ale dochodzę do cruxa i zatrzymuje się tutaj na dłuuużej. Mam koncepcję jak go zrobić ale w ciągu nie udaje mi się złożyć ruchów z cruxa. Zmęczenie doskwiera nam niemiłosiernie. Łapią nas skurcze, dalej nie idziemy. Wystarczy nam na dzisiaj…

end-of-silence-m-4

Znowu z rodziną :)

W ciągu tygodnia 4 razy zdołaliśmy wyjść w ścianę. Za każdym razem akcja trwała ok 16 godzin. Organizmy mamy na tyle zmęczone, że potrzebujemy wrócić do normalności, nabrać sił, świeżości i ponownie uderzyć na End of silence. Rekonesans mamy już zrobiony …

Jutro o porównaniu Szat do End of silence. Pełną galerię zdjęć z wyjazdu znajdziecie tutaj.

Za wsparcie sprzętowe dziękujemy firmie 8a.pl.

logo-8a

Łukasz Dudek