Tematyka narodowej wyprawy zimowej na K2 w ostatnich dniach znów nabrała rumieńców. Media wszelkiej maści ponownie nabrzmiały od informacji płynących z Karakorum. Wodą na młyn bez cienia wątpliwości jest decyzja Denisa Urubki, który podjął się samotnej „ucieczki” w górę, celem zdobycia K2 przed końcem lutego. Wynika to z pewnej filozofii Denisa, z której istnienia nie każdy zdaje sobie sprawę. O wypowiedź na ten temat poprosiliśmy himalaistę Pawła Michalskiego, zdobywcę czterech ośmiotysięczników oraz uczestnika wypraw na najwyższą górę Karakorum.

Himalaista Paweł Michalski o obecnej sytuacji na K2

Dla mnie decyzja Denisa jest bardzo nieodpowiedzialna. Swoim ruchem może niepotrzebnie narazić zdrowie i życie pozostałych członków wyprawy, której przecież sam jest uczestnikiem – stwierdza himalaista.

Taki ruch Denisa wynika w dużej mierze z jego podejścia do kwestii zimy w górach wysokich. Według tej filozofii w górach wysokich liczy się zima klimatyczna, która w opinii Urubki kończy się wraz ostatnimi dniami lutego. Ta idea jest znana zwłaszcza w górach wschodu, jak Tienszan czy Pamir. To założenie polegające na uznawaniu zimy od pierwszego dnia grudnia do ostatniego dnia lutego. Denis niejednokrotnie podkreślał, że w górach wysokich nie uznaje zimy kalendarzowej – dodaje.

Podsumowując, uważam, że Denis zachował się tak, jakby nie był członkiem żadnego zespołu. Nie zważa na to, że gdyby coś tam w górze mu się przytrafiło, to narazi kolegów, którzy na pewno ruszyliby mu z pomocą. I co w takiej sytuacji? Tylko Adam jest w jakimś stopniu zaaklimatyzowany powyżej 7000 metrów. Pozostali członkowie ekipy musieliby zaryzykować własne życie, żeby ratować Denisa – podsumowuje Paweł Michalski

red. Bartosz Andrzejewski