Wraz z tym sezonem wspinaczkowym, wydano nowe przepisy, które mają obowiązywać wszystkich uczestników wypraw na Mount Everest.

Zgodnie z nimi, trzeba uzyskać formalną zgodę na publikowanie zdjęć, na których ujęte są osoby spoza danej grupy.

Niektórzy komentatorzy twierdzą, że jest to reakcja władz na opublikowane wcześniej zdjęcia słynnych „korków/zatorów” na Evereście.

Zdjęcia te, wyjątkowa ilość ofiar śmiertelnych wiosną 2019 r. (aż 11 osób !) i słaba logistyka oraz koordynacja wywołały falę negatywnych komentarzy.

Stąd właśnie te obostrzenia. Chociaż oficjalnie chodzi o ochronę prywatności innych wspinaczy. Pytanie jednak brzmi:

Co w tej sytuacji z profesjonalnymi dziennikarzami, fotografami, którzy na co dzień i w różnych sytuacjach robią zdjęcia?

Zmiany przepisów dotyczą również „podniebnych taksówek” (helikopterów). Ponoć często członkowie grup trekkingowych udają, że źle się czują, zamawiany jest więc helikopter, którego to koszty pokrywa firma ubezpieczeniowa. Pomysłem na ten proceder ma być to, że teraz helikoptery będą dostarczać tych wszystkich chorych (prawdziwych i tych symulantów) jedynie do renomowanych i większych szpitali gdzie rzekomo o oszustwo trudniej.

Jednak wielu wątpi w skuteczność tych rozwiązań.

Kolejną nowością jest to, że oficerowie łącznikowi nadzorujący wyprawy mają być wyposażeni w urządzenia GPS. Sfingowanie wejścia na Everest nie jest już zatem tak łatwe jak kiedyś...

opr. Bartek Michalak

Źródło:
Polsat News