Za nami chłodny a w Tatrach śnieżny tydzień. Pogoda sprawiła, że po Tatrach wędrowało znacznie mniej turystów. Ci , którzy wybrali się na wyżej położone szlaki musieli wędrować w zimowych już warunkach. Niektórzy ( na szczęcie nieliczni) nie sprostali zimowym wyzwaniom. Z pomocą pospieszyli  im ratownicy.

Śmigłowiec TOPR, foto; TOPR
I tak:
W dniu 8.10.
O godz. 18.53 zadzwoniła pani podająca się za matkę córki, która wraz z dwójką małych dzieci znajduje się w Dol. Kościeliskiej  Córka cierpi na cukrzycę i potrzebuje pomocy. Po chwili kolejny telefon, że córka prawdopodobnie jest w Dol. Chochołowskiej w szałasie. Ponieważ osoba zgłaszającą wydawała się niezrównoważona psychicznie poproszono o nr. telefonu do córki by bezpośrednio z nią uzgodnić miejsce jej pobytu. Podany nr. telefonu córki nie odpowiadał. Wobec tego poproszono by do TOPR zadzwoniła osoba, która potwierdziła by konieczność udzielenia pomocy córce. O godz. 20.36 zadzwoniła osoba podająca się jako adwokat pani, która zgłaszała wypadek potwierdzając prawdziwość zgłoszenia.  O godz. 22.30 z centrali TOPR wyruszyła na poszukiwania 14-osobowa ekipa ratowników. Ratownicy podzieleni na zespoły udali się w rejony, gdzie znajdują się szałasy , gdyż podane informacje o miejscu, gdzie znajduje się górka potrzebująca pomocy były ze sobą sprzeczne. O godz. 2.28 udało się nawiązać kontakt telefoniczny z drugą córką pani zgłaszającej wypadek. Okazało się, że osoba i dzieci, które miały być poszukiwane są w miejscu swojego zamieszkania, a cała sprawa to wymysł matki, która od czasu do czasu miewa takie urojenia. Wobec tego odwołano ratowników, którzy około 4-tej rano powrócili do centrali.

We wtorek  9.10.
po godz. 17-tej z Dol. Strążyskiej do szpitala przewieziono  48-letniego turystę z Gdańska, który w tamtym rejonie doznał kontuzji nogi.
Po godz. 18.30 z Dol. Kondratowej do Zakopanego przewieziono 69-letniego turystę z Sopotu, który ze względu na osłabienie nie był w stanie o własnych siłach zejść do Kuźnic.

W dniu 11.10
z Wiktorówek do szpitala przetransportowano 18-letnią turystkę, która doznała urazu nogi.
Po godz. 19-tej do TOPR zadzwoniła turystka informując, że jest w górnej części Żlebu Kulczyńskiego. Żleb jest zalodzony a ona nie ma raków i boi się sama schodzić w dół by nie poślizgnąć się i nie spaść. Z pomocą pospieszył ratownik pełniący dyżur na Hali Gąsienicowej. Tuż przed 22-gą dotarł do oczekującej na pomoc turystki. Po założeniu raków, asekurując o godz. 2.30 sprowadził ją do schroniska Murowaniec.

W dniu 13.10
ze schroniska w Dol. Chochołowskiej do szpitala przewieziono dwie turystki jedną z dolegliwościami gastrycznymi, później drugą, która upadając złamała rękę.
Po godz. 19-tej z Dol.Kondratowej  do szpitala przewieziono 49-letniego turystę z Łodygowic, który podczas zejścia z Przeł. pod Kopą Kondracką w wyniku poślizgnięcia i upadku doznał kontuzji nogi.

W Tatry zawitał halny. Wygląda na to, że dzięki jego ciepłym podmuchom zniknie większość zalegającego tam śniegu. Po halnym na ją być krótkie opady deszczu a po nich synoptycy zapowiadają słoneczne i w miarę ciepłe dni, które pozwolą jeszcze w miarę bezpiecznie wędrować po Tatrach.

źródło: topr.pl