W Bieszczadach żubry zeszły już w doliny, co oznacza, że mamy prawdziwą jesień.
Żubry zeszły z wyższych partii gór do dolin ze względu na pogodę – niższe temperatury i opady deszczu. Jest to normalne zjawisko, które nie powinno u nikogo budzić niepokoju. Leśnicy przygotowani są już na dokarmianie żubrów. Zgromadzono wiele ton pasz – m.in. siana, marchew, buraki i kukurydzę. Jest to jednak tylko uzupełnienie pożywienia tych dzikich zwierząt. Podobnie jak inne zwierzęta wolą zdobywać pokarm w naturalny sposób.
– Zwierzęta na razie jeszcze nie korzystają z paśników. Dokarmianie zawsze zaczynamy, gdy śniegi uniemożliwią żubrom zdobywanie naturalnego pokarmu – wyjaśnia Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
Edward Marszałek informuje, że obserwowane są grupy liczące 10-15 osobników, ale w ostatnim czasie zarejestrowano też ponad 40 żubrów na jednej z łąk nad Sanem. Stada zimować będą w dolinie Sanu i Kalniczki. Pojedyncze osobniki pojawiły się także na stokach góry Gruszka nad Leskiem, czytamy na stronie podroze.onet.pl.
Bieszczadzkie żubry są pod stałym monitoringiem prowadzonym przez leśników i naukowców oraz pod kontrolą weterynaryjną. Wiosenne szacunku krośnieńskiej RDLP mówią, że w Bieszczadach na wolności żyje ponad 700 żubrów.
NW
Źródło: podroze.onet.pl