W ubiegłym roku, a dokładnie 5 marca 2013 roku, Polacy zdobyli szczyt Broad Peak jako pierwsi ludzie zimą. W wyprawie uczestniczyli: Krzysztof Wielicki - kierownik, Maciej Berbeka, Tomasz Kowalski, Adam Bielecki, Artur Małek. Tomasz i Maciej zginęli podczas schodzenia ze szczytu. Przypominamy jak wyglądały tamte dni.

Wyprawa została zorganizowana w ramach Programu Polski Himalaizm Zimowy. Celem było zdobycie, niezdobytego wówczas zimą ośmiotysięcznika Broad Peak. Wcześniej odbyły się trzy polskie zimowe wyprawy na Broad Peak, które zakończyły się niepowodzeniem. – Polacy podjęli w sumie 3 próby zdobycia Broad Peaku zimą a obecna wyprawa to 4 próba. Mam poważne wątpliwości, czy to w ogóle jest możliwe. Dlatego potrzebny był kierownik ze świeżym spojrzeniem, który wierzy w sukces – mówił Artur Hajzer, który kierował poprzednimi wyjazdami.

Tomasz Kowalski podczas wyprawy na Broad Peak, fot. Polski Himalaizm Zimowy

Tomasz Kowalski podczas wyprawy na Broad Peak, fot. Polski Himalaizm Zimowy

Członkowie czwartej zimowej wyprawy na BP dotarli do bazy w grudniu 2012 roku. Na atak szczytowy czekali wiele dni. Kiedy pojawiły się upragnione, dobre prognozy pogody rozpoczęli akcję.

Noc przed atakiem szczytowym

Bielecki, Małek, Kowalski i Berbeka noc przed atakiem szczytowym spędzili w obozie IV na wysokości 7400 metrów. Poinformowano, że jeśli temperatura nie spadnie poniżej -30 stopni atak ruszy o północy. Nie stało się tak, jak planowano. Wyruszyli o; 5:15.

Atak szczytowy

Szli razem. – Zdecydowałem, żeby poszli wszyscy. Nie mogłem zabrać im tej szansy. Jeśli wybrałbym jeden zespół, to drugi do końca życia by mi tego nie wybaczył – opowiadał po powrocie, Wielicki.

Nie mieli żadnych problemów, a tempo było dobre aż do przełęczy. Tam napotkali lodowe szczeliny. Około godziny 11:00 pokonali drugą z nich, która znajdowała się na wysokości 7850 metrów. Na przełęcz i grań znajdującą się na wysokości ok. 7900 metrów weszli o 12:30 w kolejności: Adam Bielecki, Maciej Berbeka, a za nimi Artur Małek i Tomasz Kowalski. Utrzymywała się dobra pogoda. Niebo było bezchmurne. Prognozy na noc były optymistyczne. Temperatura nie miała spaść poniżej -35 stopni.

Zespół ruszył w górę. Na grani Bielecki związał się liną z Małkiem, a Berbeka z Kowalskim. Na przedwierzchołku Rocky Summit (8027 m) wspinacze stanęli o 16:00. Tam też zdecydowali, że dalej nie muszą iść już związani linami.

Adam Bielecki na szczycie, fot. Polski Himalaizm Zimowy

Adam Bielecki na szczycie, fot. Polski Himalaizm Zimowy

Na szczycie

Pierwszy na wierzchołku Broad Peak o 17:20 stanął Adam Bielecki, po nim o 17:50, Artur Małek. Schodzący Bielecki spotkał zbliżających się do szczytu Berbekę i Kowalskiego. Od wierzchołka dzieliło ich kilka minut. Spotkał ich również schodzący Małek. Tomek zaproponował Arturowi, żeby jeszcze raz wszedł z nimi na szczyt. Chciał wspólnie nakręcić krótki film. Maciej Berbeka zasugerował Małkowi, żeby zaczekał na nich. Wtedy mogliby zejść we trójkę.

– Wiedziałem, że jeśli zostanę tam na pięć minut, to zamarznę. Słońce się chowało. Nadeszło niesamowite zimno. Podczas rozmowy dostałem drgawek. Dlatego odmówiłem – odpowiadał po powrocie Artur Małek.

Kowalski i Berbeka na szczycie stanęli o 18:00. Stamtąd Maciej Berbeka połączył się z Krzysztofem Wielickim.

Schodzenie ze szczytu

Przy schodzeniu zaczęły się problemy. Małek i Bielecki byli daleko z przodu, Berbeka nie łączył się przez radio, a tempo Kowalskiego dramatycznie spadło.

Adam Bielceki do obozu IV dotarł bezpiecznie o 22:10. Artur Małek był tam prawie cztery godziny później. Po drodze do obozu zgasła mu czołówka, musiał zmienić baterię. Udało się. Artur ani razu nie widział za sobą Berbeki i Kowalskiego.

Bielecki opowiadał, że dopiero w momencie kiedy do obozu pozostała mu godzina, zrozumiał, że coś poszło nie tak. – Zmroziło mnie, kiedy zobaczyłem światełko bardzo wysoko na grani. Nikt nie miał prawa tam wtedy być – mówił Bielecki.

Artur Małek na szczycie, fot. Polski Himalaizm Zimowy

Artur Małek na szczycie, fot. Polski Himalaizm Zimowy

Rozmowy z Tomkiem Kowalskim

– Ostatnią łączność z Tomkiem miałem o godzinie 6:30. Mówił, że nie może zejść. To była ostatnia łączność – relacjonował po powrocie, podczas konferencji prasowej, Krzysztof Wielicki. – Tej nocy odbyłem z Tomkiem 6-7 rozmów. Zawsze była ta sama odpowiedź: jestem słaby, nie mogę iść. Daję dwa kroki, dalej nie mogę – mówił Wielicki.
Dwójka, która nie wróciła z Karakorum, stanęła na szczycie o 18:00. Godzinę później Wielicki rozmawiał z Kowalskim. – Nie widzę Maćka, nie mogę podejść pod Rocky Summit. Jestem słaby. Nie mogę iść. Zmarzłem. Mam białe ręce. Nie wiem, gdzie moje rękawice – powiedział wtedy do Wielickiego, Kowalski.

Tomek miał płytki, krótki oddech. Kierownik wyprawy doradził mu wzięcie leków na obrzęk płuc. Z rozmów wynika, że tabletki wypadły Kowalskiemu z rąk. Tomek zamarzł czekając na słońce. Nie wiadomo, czy w pobliżu był Maciej Berbeka. Schodzili osobno

Kolejne dni

6 marca 2013 pakistański wspinacz Karim Hayat wyszedł z obozu II w celu sprawdzenia stoków pod przełęczą. Doszedł do szczelin na wysokości około 7700 m. Pomimo bardzo dobrej widoczności nie znalazł żadnych śladów Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego.

Następnego dnia Kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki uznał szanse na przeżycie dwójki zaginionych, po spędzeniu dwóch nocy bez sprzętu biwakowego w ekstremalnie trudnych warunkach, za zerowe.
Wyprawę zakończono 8 marca po południu. Po symbolicznym pożegnaniu i modlitwie za zmarłych zaczęli schodzić.

Maciej Berbeka poniżej obozu II, fot. Polski Himalaizm Zimowy

Maciej Berbeka poniżej obozu II, fot. Polski Himalaizm Zimowy

Wyprawa poszukiwawcza

Latem 2013 roku na Broad Peak pojechała wyprawa poszukiwawcza w składzie: Jacek Berbeka, Jacek Jawień i Krzysztof Tarasiewicz. Celem było odszukanie i pochowanie himalaistów. Ciało Tomasza Kowalskiego znaleziono poniżej Rocky Summit i pochowano w szczelinie lodowej. Ciała Macieja Berbeki nie odnaleziono.

Raport PZA

Na przełomie kwietnia i sierpnia 2013 roku powstał raport Polskiego Związku Alpinizmu. Specjalnie powołana komisja w składzie: Anna Czerwińska, Bogdan Jankowski, Michał Kochańczyk, Roman Mazik, Piotr Pustelnik przeanalizowała wszystkie dostępne materiały, a także to, co opowiedzieli im członkowie wyprawy. Raport wzbudził kontrowersje m.in. dlatego, że w surowy sposób oceniono w nim postawę Adama Bieleckiego.

„Za zerwanie integralności grupy, której trwanie było jednym z najważniejszych argumentów przyjętej taktyki atakowania zespołem czteroosobowym, odpowiada w największym stopniu Adam Bielecki. Uczynił to w sposób świadomy;i nie uzgodniony. Artur Małek także nie przejawił woli pozostania w grupie”. Takie słowa można przeczytać w raporcie PZA, który był szeroko dyskutowany w środowisku wspinaczkowym, a także w mediach. Najważniejszy wniosek komisji PZA był taki, że podczas ataku szczytowego zabrakło partnerstwa.

Co z programem

Ministerstwo Sporu po tragedii na Broad Peaku zawiesiło finansowanie Programu Polski Himalaizm Zimowy. Wydawało się wówczas, że PHZ przestanie istnieć. Jednak do tego nie doszło. Decyzją Polskiego Związku Alpinizmu, polscy wspinacze wrócą zimą na ośmiotysięczniki. Zapowiedziano to w grudniu 2013. Nowym kierownikiem programu zostanie Janusz Majer. – Polacy mają takie doświadczenie w wyprawach zimowych, że trudno to porzucić i zaprzepaścić. W związku z tym chcemy kontynuować program. Nazywamy go imieniem Artura Hajzera i chcemy przygotować polskie zespoły na zimowe zdobycie K2 i Nanga Parbat – powiedział Janusz Majer podczas 11. Festiwalu Górskiego w Krakowie.

Matylda Młocka