Najważniejsze polskie wyprawy i biografie najbardziej znanych polskich wspinaczy są już w większości opisane, ale dobrych tematów górskich nie brakuje. Wojciech Fusek i Jerzy Porębski postanowili przyjrzeć się roli lekarzy podczas wyjazdów w góry wysokie. Często ich sprawne decyzje ratowały życie, czasem na jakikolwiek ratunek było już za późno. Najlepiej, kiedy lekarze mieli na wyprawie mało roboty. Za każdym razem jednak odgrywali ważną rolę, o której możemy przeczytać w książce „Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu”.

Wojciech Fusek przez wiele lat był dziennikarzem „Gazety Wyborczej”, pracował przy wielu książkach i filmach o tematyce górskiej. Jerzy Porębski ma w swoim dorobku kilkanaście filmów dokumentalnych o górach, działa także jako agent literacki i to on w dużej mierze stoi za tym, że w ostatnich latach Agora zdominowała rynek polskiej książki górskiej. Był pomysłodawcą i producentem wykonawczym wydanej przez Agorę serii książek i filmów pt. „Polskie Himalaje”. Panowie zadebiutowali jako współautorzy w 2018 roku, wypuszczając specjalne, jednotomowe i zaktualizowane wydanie „Polskich Himalajów”, już po śmierci Janusza Kurczaba (dopisany jako trzeci współautor). Nie przedłużając tej wyliczanki – autorzy „Lekarzy w górach” od lat „siedzą” w temacie, znają świetnie środowisko i doprawdy trudno o bardziej odpowiednich ludzi do stworzenia takiej książki.

2804lekarz

Książki o medycynie górskiej powstawały już w latach siedemdziesiątych (np. Zdzisław Jan Ryn „Medycyna i alpinizm”, PAN Kraków, 1973), ale najczęściej miały charakter opracowań naukowych, niezbyt strawnych dla ludzi spoza branży medycznej. Lekarze i ratownicy górscy przewijają się w wielu książkach o wyprawach górskich, ale przeważnie są to historie drugoplanowe. Właśnie stąd zrodził się pomysł na książkę „Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu” – żeby wreszcie docenić i „wyciągnąć” na pierwszy plan tych, o których do tej pory za dużo się nie mówiło. Pomysł zrodził się w głowie Jerzego Porębskiego, który zna się z wieloma lekarzami chodzącymi w góry. Najpierw powstał film, ale z braku funduszy, temat nie został odpowiednio wyeksploatowany. Szansą na to stała się książka i wsparcie Wojciecha Fuska.

Książka zaczyna się mocnym akcentem, takim też się kończy. W pierwszym przypadku mowa o wypadku, który skończył się szczęśliwie, natomiast finał książki tak pozytywny już nie jest… Poza tym autorzy prowadzą nas przez wiele wypraw w różne góry świata. Całość jest podzielona na rozdziały tematyczne, dotyczące konkretnych przypadłości, które mogą dopaść wspinaczy. Na początku mamy wstęp historyczny, opisujący rozwój medycyny górskiej – pełen improwizacji, gdzie często z konieczności eksperymenty były prowadzone na żywych organizmach. Nie ma specjalizacji „medycyna górska”, tak jak chirurgia, ortopedia czy interna. Nie można tego praktykować w normalnych warunkach, każdy kolejny lekarz czerpie z doświadczeń swoich poprzedników. Mimo tego lekarz na wyprawie to obecnie coraz rzadsza sprawa. Dlaczego? Odpowiedź znajdziecie w książce.
Oczywiście autorzy starają się przekazywać wiedzę medyczną najrzetelniej, jak się da, ale nie jest to dzieło naukowe, lecz książka popularna o cechach reportażu. Jest wiele ciekawostek z wypraw, zarówno tragicznych, jak i bardzo zabawnych. Pojawiają się też historie, w których medycyna nie potrafi znaleźć odpowiedzi. 31 sierpnia 1988 r. Krzysztof Wielicki podczas wspinaczki w Indiach doznał chyba najgroźniejszego wypadku w swoim życiu. Lawina kamieni zabiła Jana Nowaka, natomiast Wielicki doznał złamania kompresyjnego kręgosłupa. Sytuacja wydawała się być bardzo poważna, a zaplanowana wcześniej wyprawa zimowa na Lhotse praktycznie niemożliwa; w ogóle dalsza kariera wspinaczkowa Wielickiego stanęła pod znakiem zapytania.
Po miesiącu od wypadku Wielicki nadal chodził jak pijany, tracił równowagę, gdy szybko wstawał, kręciło mu się w głowie. Lekarze nie mogli znaleźć przyczyny, podejrzewali ucisk na tętnicę szyjną. W badaniach tego jednak nie było widać. Wtedy zadzwonił do doktora Oswalda Oelza, który wcześniej robił m.in. jemu, Rutkiewicz i Kukuczce badania kliniczne mające dowieść, że przebywanie na dużych wysokościach szkodzi. Profesor zaproponował badanie na nowoczesnym, nieznanym jeszcze w Polsce sprzęcie, które dawało szansę wykrycia przyczyny zawrotów głowy.
W Szwajcarii Wielickiemu zrobiono rezonans magnetyczny – to był właśnie ten szczyt techniki. Takiego w Polsce jeszcze nie miał wtedy żaden szpital. Wielicki, inżynier elektronik, patrzył na to urządzenie z niezwykłą fascynacją. Badania trwały kilka godzin. Potem doktor zabrał go do domu na wsi i tam skończyli dzień w imponującej piwniczce gospodarza.
- Nie pamiętam ile butelek wypiliśmy, ale kiedy rano się obudziłem, gospodarz był już w pracy. Żona profesora odwiozła mnie na lotnisko. Następnego ranka, gdy obudziłem się w swoim domu w Tychach, okazało się, że dolegliwości spowodowane wypadkiem minęły wraz z kacem. Kilka razy wstawałem, by upewnić się, że nie mam zawrotów – opowiada nam Wielicki.
Przy pierwszej nadarzającej się okazji Wielicki opowiedział o tym dr. Oelzowi i usłyszał: „Stary, nieważne, jak to się stało. Ciesz się, że minęło. Uznaj, że pomogło francuskie wino w dużych ilościach”. Być może to wydarzenie wpłynęło na himalaistę tak mocno, że dziś uchodzi za najlepszego sommeliera amatora wśród zawodowych himalaistów i najlepszego zawodowego himalaistę wśród niedzielnych sommelierów. (s. 117-118)
Finał znamy: 31 grudnia 1988 roku, dokładnie cztery miesiące po wypadku, został pierwszym zimowym zdobywcą Lhotse. Wszedł sam i w gorsecie ortopedycznym. Wszystko musiało się odbyć w tajemnicy przed lekarzem, dbającym o powrót Wielickiego do zdrowia. Jest to niejako wstęp do bardzo ciekawego zagadnienia, które dość obszernie poruszają w książce Fusek i Porębski – kwestii autorytetu lekarza na wyprawie. Himalaiści to ludzie odważni, potrafiący zmagać się, a często nawet ignorować poważne dolegliwości. Na pewno nie zrezygnują z możliwości historycznego wejścia, bo lekarz ma jakieś obawy. Ten musi się więc wkupić w ich łaski: dobrze poznać, zaprzyjaźnić, pokazać swoją fachowość i charyzmę. Często odgrywa także rolę świeckiego spowiednika i powiernika himalaistów. Wspinacz idący na górę musi mieć czystą głowę i pozytywne nastawienie – fatalne konsekwencje depresji w górach autorzy też opisują. Rozdziały opowiadające o psychologii są jednymi z najlepszych; wielu miłośników gór mówi o mistycyzmie, którego można tam doświadczyć. Autorzy na konkretnych przykładach opisują zjawiska, kiedy to wspinacze ewidentnie odczuwali obecność kogoś obcego; albo kiedy Polacy i Meksykanin mówili do siebie w swoich językach i bez problemu się rozumieli. Oprócz dokładnego opisu problemów medycznych – zarówno fizycznych, jak i psychologicznych – znajdziemy też po prostu wiele niezwykle ciekawych historii z gór wysokich. Autorzy zwracają uwagę na zmiany w himalaizmie na przestrzeni dekad:
– Wielowarstwowe buty, goroteksy, polary, primalofty, ogrzewacze chemiczne i na baterie, sterowane z komórki. Oczywiście zima na ośmiotysięczniku to nadal hardcore, ale już ciut niżej to głównie kwestia wydanych pieniędzy i podstawowej wiedzy – mówi Mazik.
Wielicki zdobywał Everest w koszuli flanelowej, wełnianym swetrze i rękawicach, a na nosie miał zwykłe okulary spawalnicze. Natomiast Andrzej Łapiński podczas wspinaczki na Kanczendzongę doszedł na 8050 m n.p.m. w dżinsach marki Odra. To, że nie dostał rabatu 99 procent do końca życia, spowodowane było tylko tym, że w komunizmie dyrektorzy marketingu nie mieli targetów sprzedaży, bo wszystko schodziło na pniu. (s. 322)
„Lekarze w górach. Bohaterowie drugiego planu” to książka o roli lekarzy podczas wypraw i zbiór opisów najciekawszych historii z wypadków górskich. Jest tam wiele bardzo przydatnej wiedzy medycznej. Przede wszystkim jednak jest to kolejna świetna książka o górach, napisana barwnie, wciągająca, przedstawiająca czytelnikowi nieznane wcześniej historie oraz nowe ujęcia tych już znanych. Na wielki plus także zdjęcia, szczególnie te w rozdziale dotyczącym odmrożeń (choć nie radzę przeglądać ich przy jedzeniu). Zawsze można się do czegoś przyczepić – w tym przypadku można jedynie dać zastrzeżenie, że niekoniecznie jest to książka dla czytelników dopiero „wgryzających się” w tematykę górską. Jeśli ktoś nie za bardzo rozróżnia Himalaje od Karakorum czy Annę Okopińską od Anny Czerwińskiej, może się nieco pogubić w potoku wypraw, łańcuchów górskich i wspinaczy. Natomiast miłośnicy gór śledzący osiągnięcia himalaizmu od dawna otrzymują ciekawe, przekrojowe spojrzenie na mniej dotychczas poruszany temat. Wiosną 2021 r. planowana jest premiera czeskiego wydania „Lekarzy w górach”, jako drugiej polskiej książki górskiej po biografii Jerzego Kukuczki w tym języku. Ten fakt na pewno świadczy bardzo dobrze o dziele Wojciecha Fuska i Jerzego Porębskiego.

Bartosz Bolesławski